MADRUGADA
27.09.2019
Alter Schlachthof
Dresden
____________________

GALERIA

SELISTA
____________________

POWRÓT

GUESTBOOK

 

RELACJA

Kot
10.10.2022

Tak naprawdę wiedziałem to już od momentu, gdy po raz pierwszy zapowiedzieli powrót i pierwsze koncerty: 2019 roku będzie należał do Madrugady. Tak też było w istocie i powtarzałem to niejednokrotnie podczas czterech poprzednich relacji z koncertów tego zespołu, które odbyły się w tym roku. Jednak ten prosty fakt nie jest bez znaczenia. Jest to zespół, na koncert którego czekałem od 14 lat. Przez wiele lat nie zanosiło się na to, że to kiedykolwiek się wydarzy. Sivert wręcz z niechęcią wyrażał się na temat potencjalnego wykonywania wielu najstarszych piosenek Madrugady na swoich solowych koncertach, mimo wielu próśb fanów. Ostatecznie jednak to marzenie spełniło się i to w formie lepszej, niż można było sobie wymarzyć. Wiadomo, że powrót zmarłego Roberta Buråsa - współzałożyciela i głównego gitarzysty zespołu z pierwszego okresu działalności - było niemożliwe, ale zespół wrócił mocniejszy, silniejszy i bardziej bogatszy w doświadczenia zdobywane przez muzyków podczas oddzielnych, indywidualnych muzycznych podróży, odbywanych w międzyczasie.

Dobry zespół ma i dobre piosenki, które bronią się nawet wykonywane solo przy akompaniamencie jedynie gitary akustycznej, jak i brzmienie, które powala na żywo i jest nieporównywalne i nie do pomylenia z jakimkolwiek innym zespołem. Słyszysz 5 sekund i od razu dobrze wiesz, z jakim zespołem masz do czynienia. Idziesz na koncert i masz absolutną pewność, że będzie warto. Że ciężko zarobione pieniądze wydane na bilet zwrócą się w postaci emocji, które zapamięta się na całe życie. Madrugada bez cienia wątpliwości należy do takich zespołów. Za nimi warto pojechać, choćby na koniec świata. Na szczęście publiczność europejska, w tym ta niemiecka, doceniła ten zespół, dzięki czemu możemy podziwiać ich sceniczne popisy relatywnie często. No, przynajmniej odkąd zdecydowali się powrócić na scenę.

Wobec powyższego wizyta w położonym nieopodal Dreźnie była wręcz koniecznością. Zwłaszcza, że po czterech poprzednich koncertach nadal nie miałem dosyć. W końcu niełatwo nadrobić 14 lat zaległości. Niełatwo nasycić apetyt narastający przez tak długi czas. I nie przeszkadzała świadomość, że zmiany w repertuarze będą niewielkie, jeśli w ogóle jakieś. Te piosenki jeszcze nie zdołały się osłuchać, nie zdołały okrzepnąć, jak Enter Sandman na koncertach Metalliki. Tutaj Kids czy What's on Your Mind nadal syci tak samo.

Sprawy logistyczne przebiegły bez najmniejszego problemu. Mimo, że nie byliśmy na miejscu od wczesnych godzin porannych, a w kolejce czekało już kilkadziesiąt osób, kilka chwil po wejściu wisieliśmy już na barierce pod samą sceną z odpowiednim zapasem wprowadzającego w odpowiedni nastrój piwka. To chyba właśnie w Dreźnie wpadłem na pomysł, żeby od razu kupować dwa piwa i iść z nimi pod scenę, zamiast ryzykować utratę miejsca w razie, jeśli złapie mnie pragnienie na złocisty napój. Potem kubek w kubek i nawet nie ma takiego wielkiego problemu z nadmiarem szklanek. A dwa piwa to tak akurat, żeby się nastroić przed koncertem. Jedno żeby czas przed koncertami zleciał szybciej, a drugie żeby łatwiej było wytrzymać support, bo czasem nie jest to łatwe.

Nie chcę się powtarzać, więc nie będę już po raz kolejny pisał, jak znakomitym zespołem koncertowym jest Madrugada i jak niebywałej głębi nabierają ich utwory na żywo. Tego wieczoru w Dreźnie nic się nie zmieniło. Brzmienie nadal było doskonałe, forma muzyków również, mimo że byli w trasie, z małymi przerwami, już 7 miesięcy. Wspaniale było widzieć ich nadal cieszących się obecnością kolegów na scenie i wspólnym graniem, co dawało nadzieję, że nastroje w obozie są pozytywne i że jest szansa na ciąg dalszy. Wtedy jeszcze nikt nie przewidywał, co czeka nas w przyszłym roku...

W setliście drobne zmiany, ale to nie Metallica, więc cudów w ramach tej samej trasy nie należy się spodziewać. Z nowości, których jeszcze nie słyszałem na żywo na żadnym z pozostałych czterech koncertów - Nightly Disease, Part II. Co prawda wolałbym inny kawałek z drugiej płyty Norwegów (uwielbiam wybitnie mroczne i depresyjne A Deadend Mind), ale ponieważ spokojnych i melancholijnych utworów jest już w secie wystarczająco dużo ze względu na rocznicowe granie debiutanckiego albumu w całości, to należy z entuzjazmem przyjąć coś bardziej żywiołowego, a takim utworem jest tytułowy Part II. Zastąpił on Hands Up - I Love You z tego samego albumu, za którym zbytnio nie przepadam, tym bardziej przyjąłem tę zmianę z entuzjazmem. Dało to także nadzieję, że być może Madrugada w przyszłości będzie sięgać po inne stare kawałki z innych albumów.

Poza tym nie pojawiło się wykonywane jedynie podczas drugiego koncertu w Berlinie Honey Bee. I chociaż jest to bardzo udana piosenka, to miałem okazję słyszeć ją już na koncertach solowych Siverta, teraz więc wolałbym, żeby panowie skupiali się repertuarze, na wysłuchanie którego w wersji koncertowej musiałem czekać całe 14 lat.

Sympatyczne zdarzenie miało miejsce podczas przedostatniego Kids. Sivert już zgodnie z tradycją zszedł ze sceny i wyruszył bratać się z tłumem. Podążając wzdłuż barierki tym razem nie pominął mnie i przybiliśmy braterską piąteczkę. Był to moment prosty, ale jakże emocjonujący. Miło mieć okazję tym prostym gestem okazać wdzięczność artyście za wspaniałe muzyczne doświadczenia, tym bardziej, kiedy artysta wdzięczność tę zdaje się odwzajemniać. Moment ten przypieczętował w mojej głowie nie tylko znakomity ostatni w tym roku mój koncert Madrugady, ale także symbolicznie sklamrował cały koncertowy 2019 rok.

Koncert ten był dla mnie wyjątkowy z wielu różnych powodów. Było to zamknięcie nie tylko koncertowego 2019 roku, ale także bardzo turbulentnego czasu w moim życiu prywatnym. Doświadczenie tego gigu na barierce pozwoliło doznać swoistego oczyszczenia emocjonalnego i bardzo potrzebnego wówczas wewnętrznego "resetu", by z czystą i podniesioną głową ruszyć w nowy etap tak zwanego życia. Takie magiczne, lecznicze i wręcz zbawienne działanie ma muzyka na żywo. I to się nigdy nie zmieni. A ta stałość daje namiastkę spokojnego komfortu, zwłaszcza jeśli wszystko wokół jest na zmiany podatne.

Poprzednie koncerty Madrugady:

16.02.2019 MADRUGADA Columbia Theater, Berlin, GER R  
20.03.2019 MADRUGADA Niebo, Warszawa, POL R  
20.04.2019 MADRUGADA Columbiahalle, Berlin, GER R  
03.08.2019 MADRUGADA Verdens Ende, Tjøme, NOR R  

blog comments powered by Disqus

 

www.000webhost.com