NICK MASON'S SAUCERFUL OF SECRETS
28.05.2022
Wytwórnia
Łódź
____________________

GALERIA

SETLISTA
____________________

POWRÓT

GUESTBOOK

 

RELACJA

Kot
07.06.2023

Gdy w lipcu 2019 roku po raz pierwszy miałem zaszczyt podziwiać na żywo Saucerful of Secrets Nick Masona, miałem pełną świadomość, że ten pierwszy raz może być również jedynym. Z tym większą nadobnością traktowałem ten koncert, chociaż i bez tego kontekstu bronił się on pod każdym możliwym względem - muzycznych wykonań, brzmieniowym, a nawet wizualnym. Fakt, że trzy lata później nadarzyła się okazja, by ponownie zobaczyć wciąż żyjącą legendę muzyki rockowej w niczym więc nie ujął nadobności oryginalnego wydarzenia. Wręcz przeciwnie - równie wyjątkowo nastroił mnie na ten "drugi raz".

Nick pojawił się w tym samym znakomitym towarzystwie, co poprzednio: Guy Pratt - bas/wokal, Gary Kemp - gitara/wokal, Lee Harris - gitara/wokal i Dom Beken - klawisze/wokal. Panowie tym razem wystąpili w Łodzi w znanym klubie Wytwórnia. Można więc powiedzieć, że venue było zdecydowanie bardziej adekwatne do okresu kariery Pink Floyd reprezentowanego przed ten projekt - krótko mówiąc: wczesnego. Chociaż żadną tajemnicą nie było, że muzycy poszerzyli nieco zakres twórczości macierzystej formacji Nicka, z której korzystają.

I o ile chronologiczny zakres repertuaru nadal kończył się na roku 1972 i albumie Obscured By Clouds, tak tym razem pozwolono sobie sięgnąć po chyba pierwszy klasyczny hymn, z którym kojarzony jest przede wszystkim David Gilmour - czyli Echoes z wydanego rok wcześniej albumu Meddle. Mimo, że kompozycje z tej płyty były wcześniej grane przez Nicka i kolegów, Echoes zdawało się być już zarezerwowane na "terytorium" Gilmoura (gitarzysta grywał tę kompozycję chociażby na solowych koncertach w 2006 roku, czego osobiście doświadczyłem w Gdańsku). Tym razem zniesiono to nieformalne ograniczenie i był to krok tyleż ryzykowny, co ze wszech miar opłacalny.

Echoes zresztą było tym punktem koncertu, na który zarówno ja, jak i - sądząc z wygłaszanych dźwiękowo reakcji fanów - znaczna ilość pozostałej publiczności, czekaliśmy najbardziej. Tym bardziej, że poza tym repertuar zmienił się bardzo nieznacznie, co postanowiono nieco zatuszować mocno zakrojoną zmianą kolejności. I tak, po raz drugi w wykonaniu tego znakomitego składu usłyszałem kompozycje: One of These Days, Arnold Layne, Fearless, Obscured By Clouds, When You're In, Vegetable Man, If połączone z Atom Heart Mother, Remember a Day, Set the Controls for the Heart of the Sun, Interstellar Overdrive, Astronomy Domine, The Nile Song, Childhood's End, Lucifer Sam, See Emily Play, A Saucerful of Secrets i Bike. Z tej listy najbardziej ucieszyło mnie ponowne usłyszenie żartobiliwego Vegetable Man, klimatycznych If/Atom Heart Mother i wyjątkowego, pogodnego Fearless - ta piosenka chyba nigdy mi się nie znudzi.

Poza Echoes zaś jako nowości pojawiły się: wesołkowate Candy and a Currant Bun (strona B singla Arnold Layne) i nad wyraz spokojne Burning Bridges z Obscured By Clouds. Ich obecność nie stanowiła tak wielkiej wartości dodanej, jak Echoes, rzecz jasna. Zabrakło zaś zagranych w 2019 roku Green Is the Colour, Let There Be More Light oraz zamykającego wówczas koncert Point Me at the Sky. Ich brak w setliście nie zaszkodził mocno koncertowi.

Występ wywołał we mnie równie ciepłe emocje, jak ten poprzedni. Ze sceny dobiegała wspaniała atmosfera. Muzycy nie tylko byli znakomicie zgrani i skomunikowani po latach wspólnego wykonywania tych utworów na scenie, ale też dało się wyczuć aurę wzajemnego wsparcia, jak chociażby wtedy, kiedy Nickowi kilka razy zapomniało się, co miał dalej grać i jego niezawodny giermek Guy skierował w jego stronę porozumiewawcze gesty, naprowadzające na właściwy trop. Wszelkie drobne wpadki przyjmowane były z serdecznością i rozczuleniem - Nick bez cienia wątpliwości zapracował sobie na pozycję kogoś, komu się je wybacza.

No właśnie - wspomniałem o Guyu. Ten niebywały gość po raz kolejny przykuwał moją uwagę momentami skuteczniej, niż Nick. Dodał on warstwę ciepła i subtelnych wygłupów, które pasowały znakomicie do części nie do końca poważnych piosenek Syda Barretta. Ale kiedy trzeba było być poważnym, było poważnie; a kiedy trzeba było epickości, Saucerful of Secrets lśniło najjaśniej: Echoes było zdecydowanym najjaśniejszym punktem całego wieczoru. Delikatnie zmienione, ale z zachowaniem niepowtarzalnej atmosfery oryginału. Ach, cóż to była za muzyczna uczta!

Poprzednie koncerty Nicka Masona:

27.07.2019 NICK MASON Hala Torwar, Warszawa, POL R  

blog comments powered by Disqus

 

www.000webhost.com