GŁÓWNA

NEWS

GALERIA

MUZYCY

KOT

____________________

POWRÓT

GUESTBOOK

 

Kot
04.01.2013

Tendencja zniżkująca z roku 2011 jeśli chodzi o ilość zaliczonych koncertów niestety utrzymała się. Nie dość, że z dawnej wesołej infantylnej ekipy prawie nic nie zostało, to jeszcze trudna ekonomia zmusiła mnie do podejmowania trudnych wyborów - kilka ważnych koncertów trzeba było niestety sobie odpuścić. W przypadku tych dużych koncertów klucz był prosty - pierwszeństwo mieli ci artyści, których nie widziałem w ubiegłym roku. Zatem - zaczynamy wycieczkę wspominkową z roku 2012!

Na dobry początek koncert bardzo lokalny i "swojski" - otwarcie galerii handlowej w Świdnicy przypieczętowała gigiem Ewunia. Okazja może mało zacna, ale koncert wręcz przeciwnie. Niestety był dosyć krótki, a zmarznięta publiczność okropnie drętwa, ale swoją ciepłą aurą Ewa rozgrzewała w środku nie tylko ze sceny, ale także podczas przemiłego M&G po koncercie.
HIGHLIGHT: Pięknie odświeżone Bez Ciebie.

Weekend majowy upłynął pod znakiem świecącego symboli Pi na gryfie Wojtuni. Najpierw tradycyjnie bicie rekordu w rynku, a wieczorem muzyczna uczta z nowym projektem TT Electro Step. Muzyczka pozytywnie mnie zaskoczyła i dobrze rozbujała!

W efekcie następnego dnia pojawiliśmy się na Wyspie Słodowej wyposażeni w kamery. Koncert był diametrialnie odmienny - nie dość że na otwartej scenie, to jeszcze gościnnie udzielili się dwaj Leszkowie: Cichoński i Możdżer. Rejestrowanie wirtuozerskich łapek Możdżera podczas jego improwizowanych partii w Johanie i Johny Pulpo to niezapomniane przeżycie.
HIGHLIGHT: Fantastycznie udany mush-up z Ruhanną.

Maj przyniósł pierwszy koncert Metalliki po niemal dwuletniej przerwie, który z nawiązką wynagrodził metallikową wstrzemięźliwość. Najlepszy od wielu lat koncert szybko zyskał miano kultowego w kręgach fanów z całego świata, a to dzięki szokującej formie wokalnej Jamesa, który nie brzmiał tak potężnie od czasów promocji... Czarnego Albumu, który zresztą usłyszeliśmy w całości po raz pierwszy na żywo i jako pierwsi na świecie, właśnie w Pradze.
HIGHLIGHT: znakomite filmowe intro do Czarnego Albumu i niespodzianka - rżnięcie od tyłu.

Nie mogło zabraknąć wizyty w Norwegii, po raz pierwszy na Metallice. Black Album po raz drugi na żywo, tym razem prawie w całości w dzień, a na dokładkę wydane zaledwie pół roku wcześniej Hell and Back, przywodzące na myśl jubileuszowe koncerty w San Francisco. Mój 15 koncert Metalliki i wreszcie nie wracam do domu z pustymi rękoma - setlista zerwana ze sceny i kostka rzucona przez Roba do dziś przypominają mi atmosferę tego niezwykłego wieczoru.
HIGHLIGHT: publika śpiewająca harmonicznie w My Friend of Misery.

W czerwcu nadeszła męczarna związana z Euro, na szczęście była jedna pozytywna rzecz wynikająca z całego tego zamieszania - koncert Ewy tuż pod moim domem! Ewa próbowała pogodzić polskich i czeskich kibiców, jednak ci byli wyraźnie bardziej zainteresowani chlaniem i bezmyślnym darciem mordy.
HIGHLIGHT: kontakt wzrokowy z Ewunią! (O_O)

Sierpień i wrzesień przyniósł niesamowity ciąg koncertów artystów, których po raz pierwszy widziałem na żywo w pamiętnym 2009 roku! Na pierwszy ogień - Oi Va Voi w Berlinie. Oj, bardzo czekałem na ten koncert. I pomimo dosyć radykalnych zmian w składzie, nie zawiodłem się! Genialny koncert, genialni muzycy, no i after party z całym składem w sympatycznej berlińskiej knajpce.
HIGHLIGHT: gromkie, huczne, euforyczne owacje dla zespołu! No i Crimea oczywiście.

Kilka dni później znów gościliśmy w Berlinie, tym razem na pamiętnym Wuhlheide na mega imprezie z Green Day! Zespół tuż przed wydaniem swojej nowej trylogii albumów i, jak się później okazało, tuż przed odwykiem Billiego. Idealna setlista - wymarzony zestaw starych kawałków, a do tego nowe kawałki z każdej części trylogii. To był zdecydowanie najlepszy koncert Green Day na jakim byłem!
HIGHLIGHT: kontakt wzrokowy z Billiem na Welcome to Paradise! (O_O)

Pod koniec września wybraliśmy się do Londynu na dwa koncerty Now, Now. Oj, czekaliśmy na te koncerty od 2009 roku, kiedy to poznaliśmy ten zespół, gdy supportował na pamiętnej trasie Paramore. Pierwszy z dwóch koncertów, na które się wybraliśmy (w sumie było ich w Londynie 5), odbył się w małym klubie - to jedno z tych miejsc, w których zarówno muzycy jak i publiczność osiągają stan bliski odwodnieniu - ale za to tak świetny kontakt pomiędzy nimi widuje się naprawdę rzadko. A po gigu przemiłe spotkanie i niezapomniana mina Jess, gdy usłyszała, że przylecieliśmy z Polski specjalnie na ich koncerty.
HIGHLIGHT: oczywiście Wolf - poruszający wspomnienia z 2009 roku.

Następnego dnia czekał nas koncert w zupełnie innym klubie Koko, ale zanim to się stało, zaliczyliśmy imprezę gamingową Eurogamer Expo w kultowej hali Earls Court. Sam gig miał zaś zupełnie inną oprawę - przede wszystkim był częścią "tanecznej" nocy, a zespół grał jeszcze krócej, niż nocy poprzedniej. Ale za to mieli normalnych rozmiarów scenę, oświetlenie i nagłośnienie, które niskimi częstotliwościami rozrywało wnętrzności i bębenki w uszach.
HIGHLIGHT: chwila sam na sam z Cacie i Jess po koncercie.

Jesień przyniosła ponowne odwiedziny Wojtuni we Wrocławiu. Łykend jak zwykle zapewnił idealne warunki do zaprezentowania wciąż ulepszanej przez TT receptury na RADOŚĆ! Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy jeszcze bardziej udoskonalenie wcielenie tego, czego kilka miesięcy wcześniej doświadczyliśmy z TT Electro Step. Skład zdecydowanie najmocniejszy kiedykolwiek, zwłaszcza teraz, gdy za mikrofon chwyciła przepełniona ogniem Kasia Stanek.
HIGHLIGHT: dzikie harce pod sceną w końcówce setu.

Poprawiny dwa dni później w Jeleniej Górze - poprawiłem i to aż za mocno :) Ale zabawa była przednia, podobnie after z zespołem... tak sądzę :) Pilich po raz kolejny przekonał mnie do czegoś, czego normalnie pewnie bym nawet nie tknął - trudno jednak nie zachwycić się tak podaną mieszanką ostrego rocka, wirtuozerskiego jazzu i muzyki klubowej. Jest RADOŚĆ!
HIGHLIGHT: moje aktywne uczestnictwo w koncercie docenione przez Kasię :)

Zabawę w JG długo odchorowywałem, ale gdy w końcu wyzdrowiałem, wybrałem się na 3-kawałkowy set Hey podczas przaśnego do bólu Sylwka z Dwójką we wrocławskim rynku. Zespół zaprezentował dwa swoje klasyki i cover zespołu Ultravox. Całość wyszła bardzo zacnie, Kasia znów ma całkiem mocny głos, więcej śpiewu u niej niż kiedyś. Klasyczna wersja Texana przywołała miłe wspomnienia z czasów studenckich :)
HIGHLIGHT: sympatyczna zabawa na Teksańskim.

I tak minął rok 2012. Jak wspomniałem na początku, tym razem trzeba było wybierać. Dlatego choć z bólem, odpuściłem jesienne koncerty Katie i Siverta, bo miałem szczęście widzieć ich w ubiegłym roku. No cóż, co się odwlecze... a poza tym najważniejsza jest jakość! A te kilka koncertów, na które się wybrałem, trzymały absolutnie najwyższy poziom i są jednymi z najbardziej pamiętnych, wliczając w to te lokalne!

No to, widzimy się gdzieś pod sceną gdzieś w Europie gdzieś w 2013!

Poczytaj także podsumowania z poprzednich lat:

> Podsumowanie roku 2011

> Podsumowanie roku 2010

> Podsumowanie roku 2009

> Podsumowanie roku 2008

> Podsumowanie roku 2007

> Podsumowanie roku 2006

 

 

blog comments powered by Disqus

 

www.000webhost.com